Z wielkim smutkiem informujemy, że 7 lutego 2019 roku w Lublinie w wieku 95 lat zmarł Tadeusz Petrowicz
Śp. Tadeusz Petrowicz - Ormianin urodzony w 1924r. w Worochcie, jak wielu ormiańskich chłopców, uczył się we Lwowie, jako wychowanek Bursy Torosiewicza. Został leśnikiem. Z wykształcenia i, przede wszystkim z zamiłowania podjął wymarzoną pracę, bo las był dla Niego domem, nie mniej ważnym niż pensjonat Ustronie w Worochcie, prowadzony przez Jego Babcię, Marię z Manugiewiczów Petrowiczową, a po drugim mężu - Mojzesowiczową. Znał okoliczne lasy, był wspaniałym narciarzem, w przekazie rodzinnym zachowała się opowieśc o Jego udziale w eksortowaniu polskich żołnierzy przez zieloną granicę. jego biografia obfituje w niezwykłe wydarzenia, które.....chyba traktował jako kolejne wyzwania losu, bo w każdej kolejnej sytuacji potrafił odnależć dobre strony i "przyjmował je na klatę" ze spokojem tarkując jako kolejne zadanie. Silny charakter, wysportowane ciało, umiłowanie przyrody, chęćpozostawienia po sobie konkretnego śladu , zaowocowały Jego aktywnym udziałem nie tylko w życiu zawodowym, ale i społecznym oraz twórczym: współpraca z Alamanachem Muszyny, "Płajem", Łowcą Polskim", członkostwo w Towarzystwie Karpacki, współzałożycielstwo Koła Łowieckiego "Jaworzyna", itd zainspirowały Go do napisania czterech ksiązek o charakterze wspomnieniowym, m.in. o Jego doświadczeniach łowieckich.
"Od Czarnohory do Białowieży", "Od Czarnochory do Lublina", "Pies, strzelba i ja" oraz "Zaczęło się w Czarnohorze".
Miał jeszcze jedną wielką pasję: pszczelarstwo! On gadał ze swoimi pszczółkami, potrafił je strofować za lenistwo, ale i dziękować za obfitość złocitego napełnienia plastrów. Rozstał się z pasieką dopiero wówczas, kiedy juz nie był w stanie prowadzić samochodu, którym dojeżdżał do Wandzina. Nie chciał nikogo obciążać swoimi problemami.
Jego rodzinne relacje ie były łatwe, ale na miarę swojego talentu obcowania z ludźmi, udźwignął je najlepiej jak potrafił: raz z górki, raz pod górkę, ale był wysportowany, a hart ducha "pobrał" u początków swojej drogi życiowej od gór i lasów oraz wartkiego nurtu Czeremoszu, które były naturalnym środowiskiem jego dzieciństwa i lat młodzieńczych, na które nakładał się niemal.... mistyczny obraz Jego Praojczyzny Armenii, który nigdy nie kolidował z realiami; raczej je zupełniał i podbudowywał.
My, Polscy Ormiani tak mamy: Dwie Ojczyzny, nigdy nie pozostające w sprzeczności Jedna z Drugą, bo obie mają godne miejsce w naszej świadomości: Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska i Wolna Republika Armenia!
I tak trzymać!
Tadeusz na zawsze zostanie w naszych sercach
/Maria Mojzesowicz/